piątek, 17 sierpnia 2012

Powiesz mi coś miłego? Pewnie. Pieprz się.

Seth Bale
Lat dwadzieścia cztery. Urodzony w grudniu.
Obecnie szef restauracji "På Båten".


Czekaj. Chwila. Nie jestem jeszcze gotowy, żeby o sobie opowiadać. Nie poprawiłem włosów. Cholera! Pogniotłaś mi marynarkę, wiesz ile trwa jej prasowanie, wiesz? Dobra, nie przepraszaj tyle, to się robi nudne... i męczące. Usiądź. No, ale nie na marynarce, cholera! Na fotelu. Kawy? Wybacz, nie mam, nie stać mnie. Właściwie to stać, ale mam za daleko do kuchni. Wyluzuj, od razu nie umrzesz. Uznajmy, że to kara za pogniecenie mojej marynarki. Jesteśmy kwita. A teraz, zamknij swoją piękną buzię jeśli możesz i notuj w swoim czarnym notesiku wszystko to, co zainteresuje cie z mojej bezsensownej paplaniny. Ale ostrzegam, nie ma tu nic ciekawego, żyłem w normalnej rodzinie, bez matki ćpunki i ojca tyrana. Uczyłem się tak, jak mi się chciało. Raz lepiej, raz gorzej, ale nikt nie narzekał. Dorobiłem się całkiem dobrze prosperującej restauracji, której to jestem szefem, więc i moje konto bankowe może poszczycić się całkiem sporą sumą, zwłaszcza, że rodzice nadal przysyłają mi jakieś pieniądze. I jak tu ich nie kochać? Jak na razie nie zanosi się na to, żebym miał splajtować, więc jakiś większych problemów nie miewam. Tych związanych z miłością nie liczę, bo w tej kwestii zazwyczaj mi nie wychodzi i moje związki w zasadzie nie utrzymują się zbyt długo. I nie myśl sobie, że to przeze mnie. Nikogo nie zdradzam, nie oszukuje i nie olewam, jeśli mi na nim zależy. Wszystkie mówiły mi, że poświęcam im za mało czasu i prawdopodobnie to jest przyczyną tego, że moje związki się rozpadają, jak domek z kart na skutek podmuchu wiatru. Bycie samotnym wcale nie jest takie złe, ale to kwestia przyzwyczajenia, a ja się już przyzwyczaiłem.



Wybacz mi ten nagły wybuch śmiechu, no ale zrozum, rozbawiłaś mnie tym stwierdzeniem do łez. Kochanie, zdecydowanie poprawiłaś mi humor, ale stwierdzenie, że jestem oazą spokoju jest po prostu zwykłą ściemą, a chyba nie będziemy tu wciskać nikomu takich kitów, prawda? Rzekłbym raczej, że opanowany ze mnie facet, ale żeby nazywać mnie oazą spokoju, to już przesada. Potrafię opanować swoje nerwy, zacisnąć ręce w pięści i nie obić mordy pierwszemu lepszemu gówniarzowi, który to udaje nie wiadomo kogo, a jak przyjdzie co do czego, to spierdala szybciej niż najszybsze zwierzę, jak mu tam... Gepard, nie? Ale moje opanowanie też ma swoje granice, więc trzeba uważać, żeby ich nie przekroczyć. Niektórzy mówią, że podobno bywam nie miły i ironiczny, a wiesz co ja sądzę o Niektórych? Że mają rację. Nie stuprocentową, ale po części. Jak kogoś znam, lubię no to nawet całkiem miły ze mnie towarzysz, chociaż i tak miewam swoje humorki, ale skoro kobieta w ciąży może, to czemu niby ja nie mogę sobie na co dzień pomarudzić? Też mi się coś od życia należy. Jak kogoś nie znam, to z początku staram się go trzymać na dystans, coby czasem nie nadużywał mojego zaufania, którym obdarzam tylko nie licznych, jak na razie tylko rodziców, reszta mnie zawiodła. Kiedyś słyszałem, że jak chce się poznać kogoś charakter, to trzeba się z nim zakumplować, więc na co czekasz, podobno nie gryzę, ale głowy uciąć sobie nie dam. 


Przystojna ze mnie bestia, nie będę mówił, że tak nie jest, w końcu chwilowy samozachwyt jeszcze nikomu nie zaszkodził. Przynajmniej mi nie szkodzi, a miewam takie, jak popadam w depresję z powodu przypalonej wody na kawę i muszę podnieść sobie swoją samoocenę. Moje nieco dłuższe włosy odpowiadają mi i to bardzo, w końcu to takie seksowne, jak przeczesuje je swoją ręką. Tak, właśnie się dowartościowuje, muszę. Nie patrz w moje oczy tak upierdliwie, bo mnie to irytuje. Gały mam zielone, okej? A teraz spójrz gdzie indziej tylko nie w moje oczy, błagam. Dziękuję. Do najwyższych z pewnością nie należę, ale narzekać też chyba nie mam na co (tak, dalej się dowartościowuje) w końcu sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu to wcale nie tak mało. No bo, po co komu dwa metry? Drzwi bym musiał w mieszkaniu wymieniać, a że sam nie mieszkam, to wiesz, nie bardzo mogę sobie rządzić. I tak to robię czasem... często. 


Co byś mogła jeszcze o mnie wiedzieć? Pewnie jest wiele ciekawych rzeczy, które mógłbym ci zdradzić, ale po co? Lepiej zdradzę Ci czym poruszam się po mieście, a jeżdżę czarnym, ukochanym Range Roverem, który to jest moją jedyną miłością na całe życie. Czasem sypiam w salonie na kanapie, jak mi się dupska do sypialni ruszyć nie chce. Nie pijam mleka, nie jadam pomarańcz, bo uczulony na to dziadostwo jestem. I żyję. Żyję sobie jako Seth Bale i zamierzam dożyć setki. 


[Jeszcze chyba nigdy nie męczyłam się nad kartą tyle, co nad tą. Więc musicie wybaczyć mi jej jakoś, bo wnioskuję, że nie należy do najlepszych. Leń jestem straszny, więc raczej jej nie poprawię, chyba, że błędy. Wątki/powiązania bardzo chętnie. Zasadę ja pomysł-ty wątek i odwrotnie bardzo lubię. Witam, tak w ogóle.]

78 komentarzy:

  1. [No to, skoro ja dałam pomysł na wspólne mieszkanko, Ty zaczynasz watek, nakazuję, ot co. :D]

    Lauren Carlsson

    OdpowiedzUsuń
  2. [Och och !!! Kocham <3 no i mam pewien pomysł...
    Choć może troszeczkę szalony co powiesz na to by moja Emma wracając późną nocą z skąś tam nagle została napadnięta przez parę niebezpiecznych gostków a Seth ją uratował?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zależy, jak Ci będzie łatwiej. Może się dopiero wprowadzić, ale możesz też zacząć w dowolnym innym miejscu. :>
    Ależ proszę bardzo, ja też zaraz zmykam. Tylko napisz coś przed dwunastą, bo koło takiej godziny jestem pełna weny. xD]

    Lauren Carlsson

    OdpowiedzUsuń
  4. [Może podsuniesz jakiś pomysł, a ja zacznę? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. Szwecja była nieprzewidywalna. Tak, jak rankiem słońce prażyło niemiłosiernie, a wczesnym południem wiał delikatny wiatr, tak teraz, nieco później, z nieba nagle sączyły się hektolitry nieprzyjemnego, zwiastującego chłodną jesień deszczu.
    Lauren była przemoczona do suchej nitki. Biała, jedwabna koszulka przyległa do jej idealnie wręcz wyrzeźbionego ciała jak druga skóra, a odkryte przez dżinsowe, krótkie spodenki szczupłe nogi pokryła gęsia skórka.
    Wsadziła klucz do zamka i przekręciła go, czując jak reklamówka trzymana przez nią w lewej dłoni z każdą sekundą zdaje się przybierać na kilogramach. Przekroczyła próg i położyła zakupy na szafce z butami. Zsunęła z zimnych stóp czarne półbuty i obdarzyła nowego współlokatora spojrzeniem bystrych oczu.
    — Dzień dobry — przywitała się i przesunęła dłonią po złocistych, wilgotnych włosach, mając nadzieję, że nie nabawi się kolejnego przeziębienia. Wyminęła go i weszła do kuchni. — Jak widzę, poradziłeś sobie... — Nie poruszała tematu o tym, dlaczego pojawił się przed terminem. — Monsieur nie sprawiał problemów? — zapytała, łapiąc za pusty kubek z motywem z Gwiezdnych Wojen.
    Zaparzy ciepłe kakao, zostawi je na chwilkę, odświeży się i kontynuuje rozmowę z mężczyzną.
    Całkiem przystojnym mężczyzną, ale mniejsza o to.

    Lauren Carlsson

    OdpowiedzUsuń
  6. [Niech będzie. Najwyżej później jeszcze coś wymyślimy :)]

    Siedziała w bibliotece pochłaniając kolejną książkę z działu fantastyki. Zamknęła się na jakiś czas we własnym świecie i wciskając w fotel swoje ciałko nie zauważała, co działo się wokół niej. Dopiero, kiedy usłyszała, że ktoś zajmuje miejsce obok niej, "obudziła" się z tego transu. Zerknęła niepewnie na znajdującego się obok chłopaka i po chwili przeniosła wzrok na trzymaną przez niego książkę. Zmarszczyła lekko nosek widząc swój pseudonim na okładce. Nie spodziewała się, że ktoś oprócz nastolatków może się za to zabierać.
    -Hej -zaczęła, patrząc na twarz nieznajomego. -Szczerze mówiąc, patrząc na Ciebie nie powiedziałabym, że czytujesz takie rzeczy, ale pierwsze wrażenie zawsze może być mylne -odgarnęła luźny kosmyk włosów za ucho, po czym zamknęła swoją książkę, zaznaczając wcześniej fragment, na którym skończyła czytanie.

    [Lipnie, ale jest :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyna wrzuciła dwie łyżki kakao i cztery cukru do kubka i postawiła w elektrycznym czajniku wodę. Oparła się o kuchenny blat tyłem, opierając dłonie po bokach. Przechyliła lekko głowę, wilgotnym włosom pozwalając opaść na lewe ramię.
    — Mój kot.. — stwierdziła, a, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, na stół wskoczyło ów diabelskie stworzenie. — Jeśli będzie złośliwy, to przepraszam. Taka już jego... dzika natura.
    Zalała wrzątkiem jasny proszek w kubku i zamieszała, po czym wrzuciła łyżeczkę do zlewu. Kątem oka zaobserwowała fakt, że mężczyzna zdaje się chłonąć każdy milimetr jej szczupłego ciała, toteż westchnęła ciężko i odwróciła się na pięcie, wolnym, kocim krokiem idąc w kierunku łazienki.
    — Nie rób tego więcej, bo wydłubie ci oczy, informuję na starcie, całkiem uczciwie. Ja znikam na jakieś pięć minut. Twój pokój, jak mówiłam przedtem, jest na samym końcu, mój obok salonu — zwróciła się do niego swym kojącym, melodyjnym głosem i wkroczyła do łazienki, mając zamiar jak najszybciej się wysuszyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj postanowiłam odwiedzić swą siostrę która mieszkała dość daleko.
    Byłam u Line dość długo bo gdy wychodziłam było coś po północy.
    Nie bałam się bo czego?Przecież wiele razy wracałam z imprez do domu ale jednak nigdy w tej dzielnicy nie bywałam w nocy.
    Ale i tak się nie bałam.
    Szłam szybkim krokiem powietrze rozwiewało mi włosy i pieściło policzki które zaraz przybrały różowy kolorek.
    Minęłam dwóch mężczyzn po jakimś czasie stwierdziłam że mnie śledzą.
    Spanikowałam i zaczęłam biec.
    -Ej laluniu zaczekaj!-wołali i w końcu udało im się zaciągnąć mnie do jakiejś ciemnej uliczki.
    -No to się zabawimy-odparł jeden zbliżając się do mnie.
    Zaczęłam krzyczeć i wymachiwać torebką na wszystkie strony niestety ten obleśny typ przygwoździł mnie do ściany i zaczął obmacywać.
    Na szczęście udało mi się go kopnąć a ten strzelił mi w twarz.Zaczęłam krzyczeć zatkał mi usta
    -Skul dziób-wysyczał mi do ucha a ja go ugryzłam.
    Nagle pojawił się wybawca!
    -Och dziękuje nic mi chyba nie jest-odparłam po czym straciłam przytomność.
    Za dużo wrażeń za duzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Narzuciła na siebie jakąś za dużą, męską koszulkę (przyciasną jednakowoż w biuście młodej kobiety), bodajże sprzed premiery ostatniej części Pottera, którą tak naprawdę mogła potraktować jak sukienkę, wiec nie przejmowała się dolną częścią garderoby.
    Pchnęła drzwi i, wycierając i tak już zmierzwione włosy w ręcznik, przystanęła, marszcząc lekko drzwi.
    — Jeśli nie leży na stole, to może być gdziekolwiek. Ten Belzebub potrafi ukryć go czasem nawet na szafie, więc najłatwiej jest powiedzieć, że takie coś nie istnieje — oświadczyła, podbródkiem wskazując prężącego się na kanapie kota, najwyraźniej lekko poirytowanego towarzystwem mężczyzny.
    Podreptała do salonu i rozejrzała się. Wzruszyła ramionami. Była zbyt leniwa, a jej podejście zaliczało się do tych typowo męskich, że się tak wyrażę.
    — Nie ma... — oświadczyła, robiąc minę dziecka, mówiącego, że przecież nic nie zrobiłam, mamusiu...

    OdpowiedzUsuń
  10. straciła przytomność co rzadko prawie w cale jej się nie zdarzało.
    Po kilku minutach usłyszała jak ktoś coś do niej mówi.
    Zamrugała parę razy by odzyskać ostrość widzenia i ujrzała młodego ładnego mężczyznę.
    Próbowała w stać ale jej to nie wyszło.
    -kim jesteś?Co się stało? I czemu do cholery leże na ławce?-zbulwersowała się nasza drobna Emma po czym przypomniała sobie co się stało ale tego mu nie mówiła

    OdpowiedzUsuń
  11. Nabrała w płuca powietrza i zmrużyła oczy. Pomacała tył telewizora, mając nadzieję, że znajdzie jakiś magiczny guzik, ale... było to jak marzenie ściętej głowy. Westchnęła z wyraźnym smutkiem i pokręciła głową.
    Potem fuknęła coś w kierunku kota i złapała go za ogon, brutalnie ściągając z kanapy.
    — Słuchaj, Diable. Albo powiesz mi, gdzie jest pilot, albo... — Nie dokończyła, bo Monsieur niczym proca wyleciał z jej dłoni wskoczył na jedną z półek. Znał dobrze każdą groźbę Carlsson, wiec najprawdopodobniej wiedział, co mu grozi — zdawał się wskazywać nawet miejsce. — Tam jest — odrzekła, palcem wskazując czarne, podłużne ustrojstwo. Usiadła po turecku na ziemi, na przeciwko telewizora i, nucąc pod nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek, przywołała do siebie kocura.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uśmiechnęła się nikle, obserwując jego oczy. Wreszcie ktoś, kto nie zachwycał się książką i mógł jej powiedzieć, co powinna poprawić. Sama wiedziała, że coś było nie tak, jednak nie miała do końca pewności, na co powinna zwrócić większą uwagę.
    -Też nie mam pojęcia, co ludzie w niej widzą -przekrzywiła głowę w bok. -Myślę, że wszystko psuje wątek romantyczny, o którym autorka nie ma, tak naprawdę zielonego pojęcia -spojrzała na okładkę utworu, a później znów na chłopaka. Przekręciła się także w fotelu, żeby nie musieć się dziwnie wychylać by go widzieć. Przez to była w dosyć dziwnej pozycji, lecz w wyniku ciągłych ćwiczeń wcale jej to nie przeszkadzało, ponieważ ciało miała wyjątkowo dobrze rozciągnięte. -A Tobie, co się nie podoba w tej książce? -spytała zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  13. -Rozumiem ale jakoś się już chyba nauczyleś mniejwięcej działać sam prawda?Ach może zarządzimy malutką przerwę a więc może kawy?Herbaty?-spytała

    OdpowiedzUsuń
  14. -Tak ale chciałabym może poznać imię mojego "wybawcy" -odparła i przewróciła oczyma.
    -Mieszkam w centrum i tak to daleko odwiedzałam swoją siostrę która jak by nie mogła mieszkać bliżej.Czemu głowa mnie boli?-spytała może chłopak wie czemu

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyna wbiła wzrok w kota, ale zaraz przeniosła go na mężczyznę, mrużąc migdałowe oczy. Zagryzła dolną wargę i podsunęła mu niemal pod nos uroczego pod względem wizualnym futrzaka.
    — Przekonaj go, może przy okazji się zaprzyjaźnicie, albo coś... — nakazała i podniosła się z ziemi, słysząc nawoływanie listonosza zza drzwi. — Masz coś do odebrania? — zapytała jeszcze, witając szerokim, uroczym uśmiechem przemoczonego faceta zza drzwi, który wyraźnie rozweselił się, widząc ją w takim stanie. I z doprawdy uroczym wyrazem ślicznej buźki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Odebrała dosyć ciężką paczkę i zamknęła drzwi. Pakunek zajmował prawie całe jej pole widzenia, a przy okazji zgarnęła jeszcze siatkę z zakupami, więc nijak nie mogła zabrać pilota z półki. A że nie miała ochoty być dziewczęciem na posyłki, to już inna sprawa.
    Seth, skarbie, równie dobrze możesz samemu ruszyć swój zacny tyłek i wziąć pilota. Ewentualnie jednak spróbować przekonać tego diabła — powiedziała, odkładając rzeczy na kuchenny stół i próbując odczepić od swojej łydki puszystą, żywą kulkę, która zaraz powtórnie pognała na kolana nowego znajomego. Och, jakiż miał zaciesz z powodu pierwszego obecnego mężczyzny w tym mieszkaniu!
    Był nawet skory do pomocy, ale trzeba było mu wyjaśnić po ludzku, albo kociemu, co i jak.
    Już nie jego problem, że przystojniak z ochotą na telewizję uznał mówienie do zwierzęcia za głupotę, kiedy Lauren krzątała sie po kuchni chowając składniki po szafkach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeanne raczej nie mieszała się w interesy ojca. Znała zaledwie kilka szczegółów dotyczących jego działalności, ale poza tym... Nie miała zielonego pojęcia co robi jej tatuś, ani jakie ma plany. Boże, ona nawet nie wiedziała, że ma już wybranego męża, a co dopiero orientować się w pozostałych sprawach. Choć niewiedza ta była spowodowana tym, że pan Weber odsuwał córkę od wszystkiego co było związane z biznesem. Uważał, że to nie są sprawy dla kobiet.

    Siedziała właśnie w kawiarni, pijąc swoją ulubioną poziomkową herbatę. Jej spojrzenie było wbite w notatnik położony na stoliku. Starała się coś zrozumieć z treści zapisanej w nim, ale jakoś nie potrafiła się skupić. Nie chciało się jej. Ciągle uciekała myślami gdzieś daleko. I gdy tak rozmyślała o wszystkim i o niczym, usłyszała czyiś głos. Podniosła spojrzenie i zobaczyła jakiegoś mężczyznę.
    - Oczywiście - przytaknęła, uśmiechając się delikatnie. Rozejrzała się po kawiarence. Była mała, ale można było w niej znaleźć kilka wolnych miejsc. Jednak nie lubiła odmawiać.

    [Mam nadzieję, że jest znośnie ]

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziewczyna zaśmiała się melodyjnie i wychyliła się zza drzwi kuchni, spoglądając z trudną do zidentyfikowania miną na zwierzaka.
    — Lepiej tego nie rób. Wiesz, mnie już zna, a potrafi zadrapać tak, że przez miesiąc z ranami chodzę — odparła, jakby na potwierdzenie swych słów pokazując mu swoje blade przedramię, pełne zadrapań i strupków po kocich pazurach.
    Podeszła do nich na palcach (dosłownie, jako iż była boso i jej stopy marzły w dotyku z chłodnymi panelami) i wzięła kota na ręce, starając się go przy tym nie obudzić.
    Wilgotne włosy przylepiły się miejscami do jej lekko zaróżowiałych policzków, usianych piegami. Ona sama przechyliła lekko głowę, aby spojrzeć, czy kot nie rozwarł swych ślepi i czmychnęła z powrotem do kuchni, mając zamiar ułożyć go na miękkiej poduszce w rogu pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego nie miała przyznać mu racji, skoro sama wiedziała, że ta książka nie jest ideałem? Zresztą, każdy człowiek ma inny gust, a inni powinni to po prostu uszanować, zamiast na siłę zachęcać do lubienia tego samego, co oni.
    -Jestem szczera -przyłożyła dłoń do piersi, niby to w takim geście przysięgi. Po chwili ją opuściła i zaczęła bawić się kawałkiem materiału spódnicy. Cały czas, jednak starała się patrzeć na twarz chłopaka.
    -A może chciałbyś zobaczyć coś konkretnego w następnych tomach, hm? -spytała zaciekawiona, bowiem lubiła, gdy ludzie podsuwali jej nowe pomysły. Czasem nawet sami nie wiedzieli, jak ogromną są dla niej inspiracją. Zerknęła na książkę, którą wcześniej czytała. -Tak, właściwie to jest, to pierwszy egzemplarz. Poprosili mnie w wydawnictwie, żebym ją przeczytała i zobaczyła, co ewentualnie można poprawić, zanim wyjdzie w pełnym nakładzie -zmarszczyła leciutko nosek, zastanawiając się nad czymś. -Chyba się jeszcze nie przedstawiłam. Jestem Valerie -powiedziała po chwili, unosząc do góry kąciki ust. Był to, jednak prawie niezauważalny gest i tylko wprawny obserwator mógł go dostrzec.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzeczywiście, wyglądała jakby była pochłonięta czytaniem. Nawet jeśli nie pamiętała żadnego słowa z "przeczytanej" treści. Nigdy nie potrafiła się skupić w publicznych miejscach, ale i tak próbowała.
    Usłyszawszy jego imię, również się przedstawiła. Oczywiście, tylko imieniem, dodając "miło mi cię poznać". Nie lubiła zdradzać nazwiska. Choć nie każdy je znał, to na pewno wielu. Wolała zostać tylko Jeanne.
    - Raczej próbuję czytać - odparła wesoło. - Chcę się nauczyć hiszpańskiego, a moja koleżanka chodzi na kurs, więc pożyczyła mi swoje notatki. Ale chyba nie obędzie się bez zwykłych książek, czy zajęć - wyjaśniła nadal z przyjemnym uśmiechem na ustach.
    Choć znała już trzy języki, pragnęła nauczyć się kolejnego. A hiszpański należał podobno do łatwych, wielu ludzi go znało. Warto było więc znać chociaż podstawy. Jednak zapiski jej znajomej na niewiele się zdały, były zbyt chaotyczne.

    OdpowiedzUsuń
  21. — A coo będziesz oglądał? — zapytała, wyłaniając się z pomieszczenia z chłodnym kakao w ręce. Zadarła lekko w górę jedną nogę w celu przekroczenia oparcia kanapy, po czym stanęła na jednej z poduszek i opadła delikatnie na sofę, siadając po turecku.
    Zamrugała kilka razy, upijając nieco czekoladowej, pysznej cieczy i spoglądając na zegar. Do pracy szła dopiero jutro, dziś miała wolne, toteż nie tym się przejmowała.
    — Ale o dwudziestej zajmuje telewizor na jakiś czas — oświadczyła spokojnie, kiwając nieświadomie głową, przez co wprowadziła złociste włosy w jeszcze większy nieład.
    Kreskówki.

    OdpowiedzUsuń
  22. -Nie nie masz mi powiedzieć jak się nazwywasz! Nalegam!-odparła buntowniczo i starała się wyrwać ale nie miała siły.
    -Wiedz że uratowałeś kogoś bardzo ważnego-powiedziała tajemniczo - Ale powiem ci kim jestem jeśli ty mi powiesz jak się zwiesz!-zarządziła -A poza tym jak już do mnie zajedziemy to zapraszam na herbatkę i ciasto upiekłam w czoraj.-odparła

    OdpowiedzUsuń
  23. -Tak właściwie to upiekłam dwa...Truskawkowe i czekoladowe bo nie mogłam się zdecydować-uśmiechnęła się promiennie do nieznajomego.
    -Trudno jak nie to nie ja też ci nie zdradzę kim jestem ale mów mi Emma.-odparła lekko dorównując mu kroku.
    -Ciekawa jestem czemu tak się wzbraniasz przed powiedzeniem mi kim jesteś?Hm a może jesteś niebezpiecznym psychopatycznym-gwałcicielem który chce mnie skrzywdzić co?-spytała po czym wybuchnęła śmiechem - Musisz być dobrym niezwykle odważnym człowiekiem -odparła pogodnie klepiąc go po policzku a potem całując w policzek oczywiście -Dziękuje za uratowanie mnie mój bohaterze-zachichotała -A więc mam dwa ciasta które będziesz chciał może nawet i oba ?

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziewczyna uśmiechnęła się i szturchnęła go ramieniem, przybierając minę dziecka, które dostało lizaka. Przecież to był jej telewizor, sama go kupiła, więc ma minimalnie chociaż większe prawo. Potem ponowiła swój ruch, znowu ocierając się stawem o jego przedramię i jeszcze wyżej uniosła kąciki ust.
    — No wieeesz... — tutaj chrząknęła, wiedząc, że wymieniane przez nią gatunki będą dość liczebne — telenowel, filmów typowo romantycznych, marnych parodii(...) i tych, które mają niemiecki dubbing czy lektor. — Ogólnie, to kiedy wyliczała wszystko po kolei, zostawiła tylko komedie, horrory, których jednak się bała, kryminały i porządne dramaty oraz śladowe ilości co ciekawszych seriali. No i kanały sportowe. O kreskówkach nie wspomniała. Jeszcze. — Także.. no, ten tego, będziesz skazany na kwadrans Sylwestra i Tweety'ego, a potem robisz co chcesz, dooobrze? — zapytała, robiąc minkę tak uroczą, że nawet najtwardszy osobnik płci męskiej z łatwością stopiłby się przy nacisku jej rozmarzonych oczu.

    [Oj tam, ja też się nie popisałam. :<]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Jak ja kocham Aarona <3]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Nie wiem dlaczego, ale jak przeczytałam o tym, jakim autem jeździ, to pomyślałam, że mógłby ją potrącić xD]

    OdpowiedzUsuń
  27. [ hah, no witaj. może teraz coś wyjdzie. i plus, ogromy za Aarona. *_* pomysłu nie mam, to pewnie przez cholerny smutek i alkohol. ale postaram się coś wykombinować. może kiedyś gdzieś, dawno temu, za górami za lasami byli parą? nie wiem.]

    OdpowiedzUsuń
  28. [Chryste, Johnson *,* . Bardzo chętnie zacznę wątek - którego notabene nie odpuszczę - acz podrzuć mi jakiś pomysł na powiązania, bo ostatnio w tej mojej główce niczego szczególnego nie ma.]

    Złata

    OdpowiedzUsuń
  29. Lauren przekręciła się tak, że siedziała po turecku prostopadle do oparcia i, nie zmieniając mimiki twarzy, chrząknęła cichutko, jakby przygotowywała się do przemowy godnej prezydenta jakiegoś większego, nad wyraz szanowanego państwa.
    — Kreskówka. Mały, żółty ptaszek drażni się z wielkim, czarnym kocurem, który zawsze jest głodny i chce go zjeść. Coś jak Tom i Jerry, tyle, że nie ma tutaj myszy, tylko kanarek w klatce. No a teraz ma lecieć jeden z odcinków ze Zwariowanych Melodii z ich udziałem, sprawdziłam. — Wbrew poważnym przygotowaniom do wyjaśnień, wszystko mówiła zafascynowanym głosem godnym sześciolatka, który dostał nowe autko na pilota.
    Kołysała lekko, nieświadomie, ramionami w lewo i prawo, poruszając tym samym całym swoim tułowiem. Ręce skrzyżowała na kostkach swoich nóg, toteż nie dość, że patrzyła na niego tak, a nie inaczej, miała również wsparcie swojego biustu; nieświadomie, powtórzę.

    OdpowiedzUsuń
  30. -No dobrze-burknęła - Ale ja nie jestem pewna czy każdy pewnie by jakiś inny odszedł obojętnie-odparła nieco przygnębiona -W takim razie jak powiedziałeś pozostaje mi mieć nadzieje więc ją mam...Mój bohaterze-uśmiechnęła się ciepło-A teraz jak byś mógł to odwieź mnie do domu i wstąpisz do mnie na ciasto no!-odparła

    OdpowiedzUsuń
  31. Uśmiechnęła się i wzięła go pod ramię.
    -No to chodźmy-odparła i poprowadziła go do swojego mieszkania.
    Mimo że było już dość późno to i tak jej nie przeszkadzało mieć gościa o tej porze.
    Otworzyła drzwi i pierwsze co usłyszała to szczeknięcie i omało co nie przewrócenie swej pani przez owczarka niemieckiego.
    -Och przestań już!-odparła - Rozgość się ja zaraz zaparzę herbatę chyba że chcesz kawę?

    OdpowiedzUsuń
  32. Pokiwała energicznie głową w odpowiedzi na pierwsze pytanie, uśmiechając uroczo i przechylając delikatnie głowę w lewo.
    Zamrugała kilkakrotnie powiekami, całkowicie nie zdając sobie sprawy z tego, że jej drobne ciało kołysze się to w tę, to w tamtą stronę. W odruchu zerknęła w dół, a widząc, że dwie pełne półkule nie dość, że są dość ściśnięte przez materiał, to jeszcze uwydatnia je miarowe tempo poruszającego się tułowia, jej blade policzki zarumieniły się lekko.
    — Cóż. Przestanę. To chyba dobry pomysł, biorąc pod uwagę fakt, ze oczy ci się mogą jeszcze przydać — odparła, kiedy jej twarz przybrała normalne barwy i mogła ją już swobodnie unieść, skupiając wzrok na twarzy współlokatora. Westchnęła cichutko, panując nad ramionami, po czym znowu lekko uniosła kąciki ust w górę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Zaśmiała się grobowo, samą barwą tego dźwięku dając mu do zrozumienia, że jeszcze jej nie zna i może się cholernie mylić.
    Chwyciła pilot i wcisnęła odpowiedni guzik, po czym uśmiechnęła się jeszcze szerzej, widząc znaną sobie wejściówkę, jasno dającą do zrozumienia, że oto zaczynają się upragnione przez nią kreskówki.
    Zerknęła na niego kątem oka, widocznie lekko rozzłoszczona.
    — No wiesz, nie jestem tu jednak sama — mruknęła. — Poza tym, mięso na jutro jest w zamrażalniku, w lodówce są jeszcze pomidory i jakaś szynka, a wszelkie dżemy i kremy są póki co w szafce, nienaruszone — odparła. — Zakupy jakieś większe czekają mnie dopiero za najmniej dwa dni.

    OdpowiedzUsuń
  34. Dziewczyna spojrzała na niego, odrywając się od kreskówki i przechyliła lekko głowę, jakby ze zdziwieniem. Po chwili skinęła nią i powtórnie wbiła wzrok w ekran telewizora, sięgając po jedną z mniejszych kanapek.
    — Zjem. Dzwoniła do mnie koleżanka i bezapelacyjnie ogłosiła, że zabiera mnie na zakupy — tu westchnęła boleściwie — wiec będę cholernie głodna, kiedy wrócę. No i wierzę, że wykazujesz spore zdolności kulinarne — odpowiedziała, cichutko śmiejąc się, kiedy jeden z kosmyków pod wpływem wiatru począł łaskotać jej blade lico.

    OdpowiedzUsuń
  35. Mieszkanie które było pedantycznie czyste
    -Svart, nazywa się Svart-odparła i uśmiechnęła się - Dobrze za 2 minuty herbatka będzie gotowa-odparła i znów posłała mu łagodny uśmiech.
    Po chwili przyniosła herbaty cukierniczkę i ciasta.
    -To jest truskawkowe a to czekoladowe ile słodzisz?Ja 5 łyżeczek-odparła wsypując i mieszając.
    Podczas gdy pies ważnie go obserwował po czym rzucił się na niego i zaczął go lizać merdając ogonem.
    -Svart przestań! Przestań!-mówiła do psa próbując go odepchnąć po czym wylądowała na nieznajomym i pomyśleć że to wszystko sprawka psa.

    OdpowiedzUsuń
  36. Wstała z trudem z uśmiechem.
    -Tak Svart jest dziwnym psem ale bardzo go kocham wręcz gdyż ten pies towarzyszył mi przez całe życie praktycznie-uśmiechnęła się - No to mam nadzieje że ci będzie smakowac-odparła z uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  37. Zerknęła na niego ponownie, kiedy w pomieszczeniu pojawił sie też kocur, jeszcze chwilę temu wylegujący się na kuchennym taborecie. Wskoczył na kolana swojej właścicielki, ale już po chwili ułożył sie pomiędzy nimi na kanapie, mrucząc przyjemnie i ocierając głowę o biodro mężczyzny.
    — Według tego powinnam też siedzieć w kuchni ale, jak widzisz, niekoniecznie to robię. A, mówiąc całkiem szczerze, zakupy nie sprawiają mi przyjemności, wybieram sie na nie dopiero, kiedy naprawdę czegoś potrzebuję — odparła, przeczesując wciąż lekko wilgotne włosy.

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnęła się lekko, kiedy usłyszała jego słowa, a kot intensywniej zaczął ocierać się o biodro mężczyzny i zamruczał, kiedy dziewczyna dodatkowo podrapała go za uchem.
    — Na to wygląda. Brawo, nie przepada za wielką ilością osób — oświadczyła, zerkając ukradkiem na ekran.
    Zmrużyła delikatnie oczy, myśląc nad odpowiedzią. Wzruszyła ramionami, dochodząc do wniosku, że tak naprawdę nie ma o tym zielonego pojęcia.
    — Cóż, kuchni nie wysadzę w powietrze, ale czy gotować umiem, to nie wiem. Jeśli jestem głodna, to po prostu zjem, więc nikt jeszcze nie miał okazji ocenić mnie jako tako pod względem kulinarnym — odparła, opierając się o poduszkę. — A kobietą chyba jestem. Cycki mam, regularnie miesiączkuję, więc myślę, że zaliczam się do płci pięknej, chociaż śliczna wcale być nie muszę — zaśmiała się, sięgając po kubek z kakao.

    OdpowiedzUsuń
  39. — A tam, to tylko znaczy, że nie tylko na moje łóżko będzie właził i tyle — powiedziała, posyłając mu kolejny promienny uśmiech, po czym odstawiła pusty już kubek. — Dooobrze. Tylko powiedz mi kiedy, może coś zawczasu wymyślę i przygotuję składniki. — Strzepnęła kilka drobniejszych okruszków z koszulki. Zmarszczyła delikatnie brwi, wyraźnie się zastanawiając — Jeśli mam, to cholernie rzadko. W każdym razie, czasem mogę marudzić z powodu bólu, ale mam nadzieję, że nie na tyle, aby było to naprawdę uciążliwe — odparła, spoglądając na niego.
    Jej policzki znowu się zaróżowiły, kiedy usłyszała jego uwagę. Zagryzła delikatnie dolną wargę, spuszczając wzrok, absolutnie nie będąc przygotowaną na taką uwagę.
    — Cóż... dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  40. — W takim razie musisz go pilnować. Szczerze mówiąc, ja nawet nie zauważyłam, jak po raz pierwszy wskoczył mi na łóżko — westchnęła cichutko, bawiąc się rąbkiem koszuli. — Tylko proszę cię, pilnuj mnie, bo jeśli wysadzę kuchnie w powietrze, będziemy zmuszeni chodzić do sąsiadki z góry, a ona jest dużo bardziej irytująca niż kobieta z PMS 'em...
    Lauren szturchnęła go delikatnie ramieniem w okolice górnej części jego żeber, robiąc dziwną minkę i spoglądając na niego jakby z dołu, pozwalając blond włosom opaść na prawą stronę.
    — Następnym razem może, co? — odparła żartobliwie. — Jak mi sie coś w tobie naprawdę spodoba, to ot zrobię, ale muszę cię uprzedzić, że jeśli oczekujesz komplementu z mojej strony, naprawdę musisz się czymś wykazać. — Wykrzywiła usta w przyjaznym uśmiechu, sięgając po przedostatnią, mniejszą kanapkę.

    OdpowiedzUsuń
  41. Kobieta wzruszyła ramionami, uśmiechając sie promiennie. To nie było tak, ze nic jej się nie podobało. Po prostu była trudna do zdobycia, o jej uznanie trzeba było niemal walczyć.
    — Dobranoc.
    Sięgnęła po pilota i zdecydowanym ruchem przyciszyła nieco kreskówki, skupiając na nich całą swoją uwagę.
    ————————

    Lauren nie była fanką zakupów — prawda, ale jak zobaczyła już jakiś godny jej zainteresowania ciuch, musiała go mieć i tyle. ciemne, obcisłe, idealnie leżące na jej równie idealnie wyrzeźbionym ciałku spodnie wyrwała jednej z kobiet, obrzucając ją masą wyzwisk i uśmiechając się jak ostatnia idiotka.
    Ale było warto.
    Koleżanka podwiozła je pod sam dom, więc Lauren pożegnała się z nią, ucałowała i wbiegła po schodach na poddasze, poprawiając białą, szeroką w rękawach bluzkę, sięgającą jej prawie do połowy ud. Otwarła drzwi, po czym z błogim wyrazem na twarzy, czując uderzający zapach gotującego się obiadu, wleciała do kuchni.
    — Seeeeeeth, popatrz! — Odwróciła się tyłem do siedzącego na krześle przy ścianie mężczyzny i podciągnęła nieco koszulkę, pokazując mu nie tyle, co swój nowy nabytek, co jędrne pośladki, które opinał dość ciasny materiał.

    OdpowiedzUsuń
  42. Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, nieco opuszczając koszulkę, ale jednak wciąż mając ją na wysokości bioder tak, aby wciąż mógł się gapić na jej wprost zajebisty tyłek.
    — Mówisz o moich pośladkach, prawda? — mruknęła pozbawiona aż tak wielkiego entuzjazmu jak jeszcze chwilę temu i odwróciła się do niego przodem, przybierając wyraz twarzy mówiący o fałszywej złości.
    No bo ona niby wiedziała, że ciało to akurat miała niczego sobie, ale jednak jeden komplement w tę czy we w tę różnicy nie zrobi, prawda?
    Podeszła do swojego miejsca i opadła na nie, wypuszczając ciężko powietrze po czym utkwiła wzrok w swojej porcji. Oblizała malinowe usta, ukazując tym samym swój apetyt, po czym odwróciła się do stołu porzodem. Chwyciła za widelec i uśmiechnęła sie szeroko.
    — Sma-aczne-ego-o.

    OdpowiedzUsuń
  43. Oj tam znowu nie zaszczyci — nadal ma przecież ten nawyk wychodzenia półnagą z łazienki, jak sie zapomni, że nie mieszka sama, więc jeśli Seth będzie jeszcze siedział w salonie do późnych godzin wieczornych, istnieje duże podobieństwo, że widok jej tyłka jeszcze przewinie mu się przed oczyma. Musi jedynie dobrze to rozegrać i tyle.
    Tłumaczenie się mężczyzny skomentowała krótkim nieważne, dochodząc do wniosku, że przynajmniej połowa winy była po jej stronie, jako iż wcześniej nie sprostowała, iż chodzi jej o nową zdobycz. Westchnęła cichutko i wbiła widelec w makaron, nakręcając go dookoła sztućca, po czym wsadziła go do ust. I odleciała.
    Oparła się o tył krzesła i przybrała błogi wyraz twarzy, przechylając głowę i rozsuwając od siebie łydki, wolną dłoń machinalnie układając gdzieś w połowie bioder.
    — Tak — odparła energicznie i nabrała na pusty widelec kolejną porcje makaronu.
    Nigdy nie była jakąś wielką fanką kuchni włoskiej, zawsze wolała grecką, od czasu do czasu pałaszując jakąś pizzę, ale to spaghetti było co najmniej wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  44. Teraz on musi sie jej pochwalić klatą ale. Nie ma nic za darmo, zapewniam. Niech ściąga koszulkę w celu uradowania serca niewieściego, ot co.
    — W normalnej sytuacji pewnie spełniłabym swoją groźbę o oślepieniu cię, ale mam zbyt dobry humor, żeby się na ciebie gniewać, Seth — zaświergotała nieco stłumionym przez kluski głosem, kiedy z uciechą małego dziecka pałaszowała swoją porcję. Powiedziała coś jeszcze, ale było to raczej zwyczajnym bełkotem, bo właśnie pakowała do ust makaron, nie przejmując się aktualnie dobrymi manierami i rozpływając się w smaku idealnie przyrządzonego jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Osz ty! Nie wolno trzymać kobiety w niepewności! To złe!-odparła zbulwersowana - Ale cieszę się że ci smakuje mój bohaterze i wiesz że nie puszczę cię teraz do domu?Jest strasznie późno więc będziesz u mnie spać.Nie chcemy przecież żeby stało się coś memu wybawcy-odparła z uśmiechem

    OdpowiedzUsuń
  46. Dziewczyna dojadła do końca i również odsunęła od siebie talerz, po czym oparła policzek na rozpostartej dłoni. Przełknęła ślinę i westchnęła ciężko, zerkając odruchowo na plączącego jej się pod nogami kota.
    — Monsieur, ty dziś zmywasz — powiedziała, łapiąc się krańca stołu i zaglądając pod niego, wzrokiem odszukując puszystą kulkę bawiącą się jej białą skarpetką.
    Znowu nieświadomie eksponowała swoje kształty. Tym razem biust. Przeklęte dekolty.

    OdpowiedzUsuń
  47. -A niby czego?-zagadnęła - Przecież mnie uratowałeś a poza tym dla mnie to nie problem potraktuje cię jak jednego z moich braci.I nie wyglądasz na takiego co jest jakimś psychopatycznym gwałcicielem-zabójcą -odparła

    OdpowiedzUsuń
  48. Nachyliła się nad nim - Jeżeli był byś seksoholikiem nie miałabym nic przeciwko wiesz jestem samotną kobietą i mi też czasem od życia coś się należy-odparła i uśmiechnęła się

    OdpowiedzUsuń
  49. Zerknęła na niego i posłusznie wyprostowała się, wracając do najnormalniejszej pozy. Kot wskoczył jej na szczupłe uda i ułożył się na nich wygodnie, samemu potwierdzając słowa Setha.
    — Dobra, dzisiaj ja sie za to wezmę — westchnęła, kręcąc głową, po czym wzięła Monsieur'a na ręce i podrapała go za uchem. Podniosła się i przeszła obok mężczyzny typowym dla siebie, kocim krokiem, przez co nie dość, że kołysała rytmicznie swoimi biodrami, to jeszcze ruch wprowadziła swe zajebiste pośladki.
    Biedak z tego Setha, naprawdę.
    — Jakbyś wstawił to do zlewu, byłabym ci wdzięczna. Odniosę go i już się za to biorę — rzuciła mu przez ramię, otwierając drzwi swojej sypialni.

    OdpowiedzUsuń
  50. -Miłość dużo miłości...i wiesz doskonale o czym myśle-odparła usmiechając się wyzywająco - Ja też mam swoje niezaspokojone potrzeby

    OdpowiedzUsuń
  51. -Heh to bardzo ciekawe...Chodzi mi o seks bez zobowiązań po prostu jakaś taka odskocznia...-zmierzyła go wzrokiem -O to mi chodziło ty też pewnie masz jakieś potrzeby i pewnie dziewczynę -odparła

    OdpowiedzUsuń
  52. Dziewczyna ułożyła kota na swoim własnym łóżku, nie mając siły schylać się do jego legowiska i odwróciła się na pięcie, ignorując fakt, że kicia zaczepił pazurki o białą, delikatną koszulkę.
    Wyszła z pokoju i wróciła do kuchni, zatrzymując się jednak przy framudze. Wychyliła się zza niej i uśmiechnęła się, przechylając lekko głowę.
    — Ale co? — zapytała, najpierw nieco niepewnie, ale już chwilę potem pacnęła się w czoło, wiedząc już, o co chodzi. — Dobrze. Kupię. Szkoda przecież twoich oczu.
    Serio szkoda, bo ostatnimi czasy odnalazła w nich swoje hobby — to jest, jeśli nie miała co robić, najczęściej wgapiała się w nie i tyle.
    No ale prawda. Dla ciałka takiego, jak te Lauren, można było się nawet pokroić, wiec jedno czy dwie gałki oczne do tyłu nie były niczym wielkim.

    [Sypie się. Zaczynać nowy? ;]

    OdpowiedzUsuń
  53. [Tak, tak, chyba tak. A potem znowu lecimy z nagim S., więc zastanów się, czy aby na pewno chcesz zaczynać dwa razy pod rząd. xD]

    OdpowiedzUsuń
  54. Uśmiechnęła się wyzywająco po czym oparła się dłońmi o półkę.
    -To w tedy może byli byśmy w stanie zaspokoić swe potrzeby-odparła nie spuszczając z niego wzroku -I tobie i mi nic nie brakuje więc czemu by nie?-odparła z wesołymi ognikami w oczach

    OdpowiedzUsuń
  55. [Naih, niah, niah. ^^]

    Słońce ledwo zawisło nad horyzontem, a po obszernym, sztokholmskim mieszkanku rozległ się dzwonek telefonu stacjonarnego, który byłby w stanie obudzić nawet zmarłego.
    Blada, szczupła, kobieca dłoń powędrowała ku słuchawce i owinęła dookoła niej chłodne palce, po czym przycisnęła ją do ucha swej właścicielki. Szwedka zamrugała kilka razy i uniosła się do siadu, witając się z nieco zdenerwowaną rozmówczynią. Każde kolejne słowo powodowało u niej coraz to większe rozbudzenie, aż w końcu pożegnała się szybko ze szpitalną recepcjonistką i puściła słuchawkę, biegiem puszczając się ku łazience, po drodze łapiąc za jakieś przypadkowe cichy.
    Narzuciła na siebie dżinsy i lekką, granatową koszulkę na krótkich ramiączkach, po czym wsunęła na stopy najbliższe buty — to jest, delikatne półbuty o ciemnym odcieniu. Chwyciła skórzaną torbę w barwie górnej części garderoby i, ocierając pojedyncze łzy, zapukała do pokoju współlokatora. Nie odpowiadał zbyt długo, wiec niecierpliwie szarpnęła za klamkę i weszła do środka, po czym podeszła do jego łóżka. Opadła samoczynnie na kolana, zniżając się do jego poziomu i dotknęła jego ramienia, mając nadzieję, że nie spędzi za wiele czasu na budzeniu mężczyzny.
    — Seth? Mógłbyś... mógłbyś mnie podwieźć do szpitala? — zapytała łamiącym się głosem, ledwo powstrzymując łzy sprawiające charakterystyczną mgiełkę, przez która wszystko dookoła było nieco rozmazane. Przetarła oczy i dała ponieść się emocjom, cichutko łkając i wciąż nerwowo pociągając nosem.

    [O. Takie gówno. xD]

    OdpowiedzUsuń
  56. -Oczywiście-szepnęła po czym uśmiechnęła się wyzywająco -Ale wątpię byś dał radę mnie zaspokoić...To jak przyjmujesz wyzwanie?-spytała patrząc na niego

    OdpowiedzUsuń
  57. Lauren uśmiechnęła się niemrawo przez łzy, podnosząc powoli i spoglądając na niego. Otarła oczy i pokręciła głową, biorąc głęboki wdech. Wypuściła głośno powietrze i wypuściła ciężko powietrze, drapiąc się po tyle głowy. Przeczesała jasne włosy i przełknęła ślinę.
    — Nie, spokojnie — odparła cichutko, wciąż łamiącym sie, pełnym bólu głosem. — Gdyby o mnie chodziło, nie budziłabym cię niemal w środku nocy... po prostu... mój ojciec miał wypadek. — Spuściła wzrok, pociągając lekko nosem i krzyżując blade, szczupłe palce. — Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  58. Uśmiechnęła się - Pewnie jesteś...Ale ja jestem bardzo wymagająca-wymruczała i teraz to ona musnęła jego wargi

    OdpowiedzUsuń
  59. Kiedy ją objął, pozwoliła sobie na chwilę słabości całkowitej i zacisnęła delikatnie dłonie na jego koszuli, kiedy jej policzki stawały się coraz bardziej wilgotne od słonych łez. Zapach mężczyzny ją uspokajał, podobnie jak i fakt, że będąc przez niego przytulaną, zwyczajnie czuła się bezpiecznie, mogła na te kilka sekund zapomnieć o smutnym telefonie.
    Otarła oczy wierzchem dłoni i wyszła wraz z nim.
    Banalne będzie dobrze pogorszyłoby sprawę, dobrze było tak, jak było. Cieszyła się, że jednak jest ktoś, kto może jej pomóc niemal w każdej sytuacji, pomimo niezbyt długiego czasu znajomości.
    Kiwnęła delikatnie głową i zapięła pasy.
    — Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zaśmiała się lekko - To się jeszcze okaże -odparła i najpierw pozwoliła łaskawie aby to on ją całował po czym sama wkroczyła do akcji.
    Przyparła go do półki i zaczęła całować namiętnie z tęsknotą jak by nie robiła tego od wielu wielu dni...Jej ręce badały jego ciało i drażniły się z nim.

    OdpowiedzUsuń
  61. Obdarowała go uroczym uśmiechem i kiwnęła delikatnie głową na znak, że bardzo chętnie, po czym bez większego zastanowienia pognała ku odpowiedniej sali. Uchyliła drzwi, wchodząc do środka i wypuszczając jednocześnie jakiegoś lekarza, po czym lekko unosząc kąciki ust podeszła cichutko, wolno do szpitalnego łóżka, z którego uśmiechała się do niej męska twarz.
    Robert Carlsson za kilka miesięcy miał mieć sześćdziesiątkę, a na jego policzkach przybyło kilka zmarszczek, a z głowy poznikało kilka włosów w tempie ekspresowym, łącznie z zębami. Reszta rzadkich kosmyków zabarwiła się już na jasnoszary kolor, przyprawiając wizerunek jej ojca o nutę stanowczości i dojrzałości.
    Przytuliła go delikatnie, uważając na złamany obojczyk i nadwyrężone łuki brwiowe oblepione bandażami. Załkała cicho, a Robert objął ją delikatnie w pasie, przyciągając bliżej.
    — Spokojnie, chłopie. Faceci nie płaczą, pamiętasz? — zapytał słabym, acz rozbawionym jednakowo głosem. Od kiedy Lauren stwierdziła, że nie ma zamiaru się z kimś na stałe związywać, nazywał ją tak, albo po prostu upewniał, że skoro tak mówi, tym bardziej się zakocha, wpadnie po same uszy.

    OdpowiedzUsuń
  62. Emma była bardzo namiętną osobą.
    Więc nie odrywając się ustami od niego przeturlała się razem z nim na kanapę po czym pozbyła się jego koszuli i już wodziła rękoma po jego brzuchu po czym niebezpiecznie zbliżała się do jego krocza które lekko ścisnęła po czym z wprawą odpinała jego spodnie

    OdpowiedzUsuń
  63. Ogólnie, to nie było tak źle, pomijając fakt, że Robertowi i tak groziła śmierć, mówiąc ogólnie. Starzał się człowiek — a w ich rodzinie każdy męski potomek przed sześćdziesiątką umierał.
    Westchnęła cicho, zamykając za sobą szklane drzwi i ostatni raz dnia dzisiejszego posyłając ojcu buziaka i machając mu na pożegnanie. Było jej źle na sercu; miała przeczucie, że jego czas naprawdę się kończył, a oprócz niego nie miał już nikogo. Brat i matka zginęli kilka lat temu w wypadku samochodowym, także byłaby już sama jak palec.
    Wygładziła bluzkę i pociągnęła nosem, ocierając jeszcze lekko wilgotne od płaczu oczy. Usiadła na krześle obok Setha i uśmiechnęła się do niego niemrawo, zabierając parujący napój.
    — Dzięki...

    OdpowiedzUsuń
  64. Ona także pomogła mu zdjąć z siebie ubranie i pozostała w samej bieliźnie tak jak i on.
    Pocałowała go namiętnie po czym wygramoliła się spod niego i pognała do sypialni i jak nimfa zaczęła go przywoływać paluszkiem
    -Teraz dopiero zabawa się zacznie-odparła i uśmiechnęła się zawdiacko

    OdpowiedzUsuń
  65. Upiła kilka łyków rozgrzewającego napoju i odetchnęła z ulgą, prostując się w plecach. Wbiła wzrok w Setha, a kąciki jej pełnych, malinowych ust, uniosły się ponownie, zwiastując mu w miarę dobre wieści.
    — Lepiej. Był nieprzytomny, z tego co mówili, ale teraz sam mówi i kontaktuje. Ma problemy z ruchami, ale to głównie przez złamania nie jakieś większe obrażenia, jeśli chodzi o nerwy — oznajmiła, spuszczając wzrok i pozwalając kilku kosmykom spokojnie przysłonić jej uroczą, teraz nieco zmartwioną, twarzyczkę.

    OdpowiedzUsuń
  66. Dziewczyna nieco zdziwiła się gestem mężczyzny, ale na jego słowa ponownie uśmiechnęła się radośniej i kiwnęła kilka razy głową, przyznając mu świętą rację
    — Tak, masz rację, nie ma po co się zamartwiać — westchnęła, po raz ostatni ocierając nieco zaczerwienione oczy i poprawiając swą godną, jak na młodą i zadbaną zwykle kobietę, pożałowania fryzurę. — Tak, chodźmy już. I jeszcze raz dziękuję, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  67. Odwzajemniała każdy jego pocałunek dzisiaj jakoś tak miała strasznie dużą ochotę na seks.
    A że bardzo lubiła takie gry z chęcią je stosowała.
    Zamruczała jak kotka kiedy zaczął dobierać się do jej piersi...Lubiła gdy ktoś poświęcał im dużo uwagi.
    Objęła go swymi nogami by wręcz położył się na niej i próbowała dostać się do jego bokserek.

    OdpowiedzUsuń
  68. Fakt faktem — to wszystko było cholernie męczące. Każdy normalny od tak po prostu padłby na łóżko, ale nie Carlsson. Była zbyt przejęta.
    Ale zasnęła. W salonie, na fotelu, trzymając w dłoniach jakąś grubą książkę i pusty już kubek po herbacie. Nie spodziewała się też, że jej współlokator bedzie buszował po nocy, więc kiedy ocknęła się koło pierwszej, od tak po prostu przeszła się do kuchni w celu uzupełnienia płynów.
    Westchnęła, przeczesując włosy i wyszła do przedsionka, zaciskając oczy. Po chwili jednak rozchyliła je, a głos uwiązł jej w gardle. Krzyknęła jednak ostatkami sił i zawróciła, rumieniąc sie cała na widok całkowicie nagiego Setha.
    Nie no, tak chyba nie wypada...

    OdpowiedzUsuń
  69. Zamruczała również jak kotka ona także widziała go jak go pan Bóg stworzył nagiego.Był piękny.Chciała go mieć....Teraz zaraz natychmiast a ten się z nią drażnić będzie no!Cóż za chamstwo!
    Ale była cierpliwa i czekała aż w końcu to zrobi i poczuje go w sobie...

    OdpowiedzUsuń
  70. Przyciągnęła go bliżej siebie po czym objęła mocniej nogami i w końcu wpiła się w jego wargi całując go namiętnie z języczkiem pieszcząc podniebienie i policzki.Ręce położyła na jego plecach i co jakiś czas szeptała "Szybciej"

    OdpowiedzUsuń
  71. Pociągnęła nerwowo nosem, opierając się o ścianę i z przerażeniem dochodząc do wniosku, że nadal ma przed sobą jego widok. Cholera, weźcie to od niej, bo zaraz zwariuje!
    Mówić ogólnikowo, Lauren nigdy nie widziała nagiego mężczyzny. To znaczy, nigdy przed Sethem. Ewentualnie w jakiś podręcznikach ze szkoły, kiedy to jeszcze uczyła się anatomii człowieka i tego, w jaki sposób się zabezpieczać przed niechcianą ciążą czego, swoją drogą, nadal nie miała okazji wykorzystać.
    I dobrze.
    — Poszłam się napić — jęknęła, łapiąc za najbliższą butelkę z wodą, którą odłożyła jeszcze parę sekund temu na blat. — Weź się ubierz, co? — Jej ton głosu był dość dziwny, bo chociaż brzmiał niby normalnie, to wyczuć się w nim dało nutę wstydu, czy podobnego uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  72. Wywróciła oczami słysząc jego uwagę i przechyliła butelkę, rozkoszując się zimnym napojem, powoli chłodzącym jej przełyk.
    Aż się zakrztusiła, kiedy ponownie palnął coś, czego słyszeć nie chciała i znowu jej blada zwykle twarzyczka pokryła się nieznośnym rumieńcem, gdy mierzyła go wzrokiem, który śmiało mógłby zabijać, naprawdę i rzuciła w jego kierunku pustą już butelką, która jednak odbiła się od drzwi łazienki, kiedy ten zrobił szybki unik.
    — Spadaj — mruknęła, zakładając ręce na piersiach i odwracając głowę, chociaż nadal mógł obserwować jej profil i wciąż nieco zaróżowione lico.

    OdpowiedzUsuń
  73. Ponownie zgromiła go wzrokiem, po czym z cichutkim westchnięciem sięgnęła do ekspresu. Nie no, tej nocy oka nie zmruży już na pewno, więc jedna kawa dużo jej przecież nie zrobi. Wcisnęła guzik, podstawiając kubek pod urządzenie i opadła na krzesło przy stole, czekając, aż woda się zagotuje i będzie mogła napić się upragnionego, gorącego napoju.
    Najgorszy był jednak zdecydowanie fakt, że przed oczami wciąż miała jego nagie ciało.
    Uderzyła czołem o blat stołu i wypuściła ciężko powietrze, czując się teraz już nie tylko zawstydzona całym tym zajściem, ale i tym, że za Chiny Ludowe nie mogła wygonić go ze swoich myśli.

    OdpowiedzUsuń
  74. Skutecznie uciszył drobną Emkę która z zawzięciem drapała go i całowała.Jednak pozycja w której oboje trwali znudziła się już Emmie która postanowiła ją zmienić.
    Jakoś udało jej się przekręcić tak że teraz to ona była na górze.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ona zamruczała przeciągle jak kotka i zaczęła najpierw powoli a potem dała się ponieść i niemalże skakała po nim.
    Potem pochyliła się w jego stronę i zagryzła jego wargę.

    OdpowiedzUsuń
  76. Wzdrygnęła sie, słysząc go i podniosła głowę, zerkając na niego kątem oka. Westchnęła cicho i przekręciła się jakoś tak, że jej biała, nocna koszula wygięła się nieco, przez co ukazywać mogła więcej, niż powinna, a ona mogła śmiało położyć tył głowy na swoim przedramieniu.
    — Możliwe — mruknęła, czekając na zbawienne piknięcie automatu. — Dziś i tak nie zasnę, więc co to za różnica, co?
    Nie chciała mówić, że nie zaśnie z dwóch powodów, bo jeden powinien mu stanowczo wystarczyć — wypadek jej ojca. Jego nagie ciało można było śmiało pominąć, bo Robert był wystarczającym argumentem.

    OdpowiedzUsuń
  77. Trochę ją to zawiodło bo chciała jeszcze więc nie zamierzała teraz kończyć.-Och już kończysz?-spytała z zawodem który z resztą był udawany. - Ja chce jeszcze!-zawołała i pocałowała go namiętnie po czym wypięła się w jego stronę.

    OdpowiedzUsuń
  78. Dziewczyna wygięła sie w taki sposób, aby spojrzeć mu w oczy pomimo faktu, że widziała go do góry nogami.
    — Możliwe, ale mam na nią ochotę, wiec po prostu sie napiję — odparła, wzdychając ciężko i zaciskając powieki. — Tak. Martwię sie o niego. Wiesz, niby teraz nic mu nie jest, ale ma słabe zdrowie — dodała poważnie, spuszczając przy tym wzrok gdzieś na meble po swojej lewej stronie, machinalnie nieco markotniejąc.

    OdpowiedzUsuń